Korzystasz z Internet Explorera 8 (lub starszego...)! W związku z tym: - ta strona będzie prawdopodobnie wyświetlać się nieprawidłowo, - najwyższy czas na aktualizację lub zmianę przeglądarki! ;)
Wystawa Kasi Zielskiej to opowieść o końcach świata – tych małych, codziennych katastrofach, tych przyśnionych i tych, które naprawdę się zdarzają. Opowieść pełna niepokoju, bo końce świata bywają przerażające.
W dużych formatach Zielska wraca do formułowanego w jej wcześniejszych pracach motywu drogi. Oniryczne pejzaże odsyłają do miejsc, w które się ucieka przed najgorszym. Na koniec świata. Tym razem jednak droga nie jest tylko przyśnioną figurą – to miejsce z rzeczywistości, bo, jak mówi Kasia: „Kiedyś mi się wydawało, że koniec świata jest tam, gdzie kończy się działka mojej babci, za zakrętem. Bo tam była taka droga. Taka pierwsza droga z dwoma pasami, która wyglądała jak w amerykańskim filmie”. Zielska maluje więc pejzaże o końcu świata tuż za zakrętem – dymiące, płonące, czasem senne, przywołujące na myśl atmosferę Twin Peaks, miejsca bez czasu i bez adresu.
Wśród najnowszych obrazów są też takie, które dotykają codzienności. Opowiadają o małych kataklizmach, dramatach i kompromitacjach, o uczuciu, że wszystko się wali. O chwilach, w których chce się krzyczeć: koniec świata! Momentach, które dla nas znaczą wszystko, dla świata nie znaczą nic. Ostatni papieros w paczce, nieumyte pędzle, złamany paznokieć. Zielska pokazuje, że te małe końce świata są najśmieszniejsze. Śmieszne są nasze negocjacje z podstępnymi przedmiotami, ze złośliwą rzeczywistością. Śmieszna myśl, że koniec świata wciąż jeszcze nie nadchodzi, chociaż wydawało się, że jest już o krok.
Wystawa Koniec świata rozgrywa się, jak zwykle u Zielskiej, także w tytułach – otwierających nowe ścieżki interpretacyjne, zabawnych, niedopowiedzianych. Obraz i słowo wydają się tu równoprawnymi narzędziami w osobistej, intymnej narracji artystki.