Korzystasz z Internet Explorera 8 (lub starszego...)! W związku z tym: - ta strona będzie prawdopodobnie wyświetlać się nieprawidłowo, - najwyższy czas na aktualizację lub zmianę przeglądarki! ;)
Spotkania na żywo z polskimi artystami w przestrzeni ekspozycyjnej Zamku. Podczas wydarzenia wybrane dzieło sztuki współczesnej, zestawione z muzealną kolekcją, wchodzi z nią w ciekawy i intrygujący dialog, ujawniając nieoczywiste na pierwszy rzut oka związki, inspiracje, zapożyczenia z epok minionych. To propozycja dla miłośników sztuki współczesnej, ale i tej dawnej, bo kluczem do zrozumienia „dzisiaj” jest „wczoraj”, także w sztuce. Spotkania prowadzi historyczka sztuki Monika Przypkowska.
WSTĘP WOLNY.
Wejście na wydarzenie do Zamku Bramą Senatorską od strony Pałacu Ślubów (plac Zamkowy 6).
Wejście na ekrany kin w 1968 r. filmu "Noc żywych trupów" rozpoczęło triumfalny marsz krwiożerczych zombie w popkulturze i sztuce. Ich dwuznaczna ludzka i nie-ludzka „materia przejściowa” bywa od tamtej pory pojemną metaforą problemów społecznych, jak kwestia rasowa, neoliberalizm, konsumpcjonizm, choroby, a w perspektywie politycznej odczytywana także jako lęk przed radykalnymi przewrotami o globalnym zasięgu. Fantazmat powrotu żywego trupa, zgodnie z freudowską koncepcją niesamowitości, w jednych budzi zaledwie dreszcz wstrętu i obrzydzenia, w innych lęk przed nieznanym w (ob)scenicznym fizjologicznym przebraniu. Makabryczna cielesność zombie-kościotrupów bywała i bywa jednak zaskakująco użyteczna. Czerpały z niej wanitatywne tańce śmierci, surrealizm mieszał z psychoanalitycznym libido i popędem śmierci, a współczesna humanistyka osadza „nieumarłych” afirmatywnie w roli podmiotu wymykającego się z ram binarnych schematów i wszelkich innych opresyjnych klasyfikacji. Do której z tych kategorii wpisać Zombie-Rejtana?
Obraz Wojciecha Pietrasza "Po moim trupie" (2022 r.), kapiący farbą, ekspresją i poczuciem humoru, wprowadza odbiorcę w pewien stan zakłopotania. Artystyczna praktyka zawłaszczenia i zniekształcania wpisuje malarza w nurt współczesnej sztuki zmęczonej rzeczywistością, zdumiewa jednak wzięcie na warsztat pomnikowo-polskiego herosa. Czy to parodia? Jeśli tak to czyja i kogo? Matejki czy Rejtana, podręcznikowej historii, podręcznikowej sztuki, stosunków politycznych, a może społecznych? Dysonans poznawczy lub ewentualny dyskomfort w odbiorze działać tu jednak mogą na korzyść, bo oto teatralna ekspresja matejkowskiej wizji po dekadach muzealnej ciszy doczekała się równie malarsko-ekshibicjonistycznego interlokutora.