Korzystasz z Internet Explorera 8 (lub starszego...)! W związku z tym:
- ta strona będzie prawdopodobnie wyświetlać się nieprawidłowo,
- najwyższy czas na aktualizację lub zmianę przeglądarki! ;)

reklama
reklama

Słowo, Litera, Znak - finisaż festiwalu literatury online

Słowo, Litera, Znak - finisaż festiwalu literatury online
📅 Data: sobota, 09 maja 2020

⌚ Godzina rozpoczęcia: 17:00

📌 Miejsce: 💻 online (informacje dotyczące transmisji w opisie wydarzenia)

Szczegółowy opis poniżej ⬇️
reklama


ZAPRASZAMY NA ONLINE-OWY FINISAŻ FESTIWALU LITERY – Słowo, Litera, Znak, który będzie transmitowany online z Galerii Lufcik Domu Artysty Plastyka w Warszawie na stronie wydarzenia na FB >> link

W programie m.in.
wykład prof. Teresy Dobrzyńskiej o gestach fonicznych
Foniczny monodram Tristana Koreckiego
„Słowo ma znaczenie również w przestrzeni wirtualnej” – nowe życie Festiwalu – słowo Joanny Koreckiej - kuratorki, artystki wizualnej

PANDEMIA NA FESTIWALU
W marcu rozpoczął się „Festiwal Litery – SŁOWO, LITERA, ZNAK”, impreza łącząca środowiska literatów, językoznawców, poetów i artystów wizualnych, a także (po trosze) muzyków. Obok wystawy multimedialnej miały jej towarzyszyć wykłady, prelekcje, oprowadzania kuratorskie, wieczory poetyckie. Jednak festiwal – efekt moich 20-letnich przemyśleń i eksperymentów ze słowem i znakiem – już po kilku dniach stanął w miejscu: z powodu pandemii koronawirusa podwoje wystawy zostały zamknięte, a imprezy towarzyszące odwołane. Zdążyliśmy jedynie uczestniczyć w wernisażu, podczas którego na temat przedsięwzięcia (oprócz kuratora-pomysłodawcy festiwalu, czyli mojej skromnej osoby) wypowiedziały się prezes Okręgu Warszawskiego Związku Polskich Artystów Plastyków [OW ZPAP] Bożena Leszczyńska i – od strony lingwistycznej – prof. Teresa Dobrzyńska, literaturoznawca. Trzy dni potem w jedynym wydarzeniu festiwalu, które udało się zorganizować tuż przed zamknięciem galerii i muzeów w całej Polsce – „wieczerzycy:::poetniczej” – uczestniczyli jedynie zdeterminowani odbiorcy. Wieczór z poezją Tristana Koreckiego – poety, translatora (z olbrzymim, wielorakim dorobkiem), eseisty, aktora-performera – stał się czymś w rodzaju niezwykłego monodramu. Przy świecach wybrzmiały sugestywnie recytowane, albo raczej – „wygrywane”, wiersze o bliskości, relacjach rodzinnych, miłości. W scenerii obrazów i grafik czuliśmy szczególną moc sztuki, która oddala od nas niepewność, cierpienie, chorobę; która jednoczy i zanurza w pięknie.

SŁOWO – LITERA – ZNAK
Temat przewodni festiwalu – ujęty jako „SŁOWO, LITERA, ZNAK” – jest bliski wszystkim artystom. Każdy z nas pamięta naukę pisania i czytania, kiedy to będąc dwu-, trzy-latkiem próbował naśladować pismo dorosłych. Gdy patrzę na swoje „prace” z tego okresu, pieczołowicie przechowane przez rodziców, zaskakuje mnie powaga i konsekwencja tej dziecięcej kaligrafii i głęboka, tkwiąca w niej prawda, która pozwala mi odtworzyć ten świat widziany oczami kilkulatka, w którym Warszawa kończyła się tuż za dzisiejszą Aleją Jana Pawła II (wtedy – ul. Marchlewskiego); no, powiedzmy – na ulicy Żelaznej, po prostu tak, jak się kończy powierzchnia kartki. Szpital dziecięcy na Marszałkowskiej wirował gdzieś w przestworzach i był jednym wielkim neonem; i to gorące uczucie do Dziadków, którzy przecież byli wiecznotrwali, niczym bogowie. Oświeciła mnie myśl, że dla młodego, kilkuletniego człowieka świat jego liter – jego znaków – jest odzwierciedleniem stanu, w jakim się znajduje: stanu poznawania, nie-ostrego jeszcze widzenia, stanu, kiedy świat jest tajemnicą. Wobec tego te dziecięce znaki graficzne stają się genialną syntezą, syntezą nie-poznania, syntezą zagadki i odkrywania. Piękne w swojej prostocie powstają intuicyjnie i impulsywnie, bez przemyśleń i redukcji, których dokonują osoby dorosłe. Kilkulatek, który opanował już pismo w stopniu (nazwijmy to) rozpoznawalnym, czyli takim, że poszczególne słowa można już odczytać, w miarę rozwoju i wzrostu szlifuje swoje umiejętności, aby w wieku dojrzałym posiąść umiejętność pisania i rozumienia słów.

ALE…
…w tym doniosłym momencie dojrzałości stwierdza, że możliwość wyrażenia wszystkiego, co chciałby wyrazić, oraz porozumienia się z drugim człowiekiem – jest ograniczona, lub wręcz niemożliwa; i nawet najpiękniejsza, elegancka czcionka typu Garamond czy Times New Roman nic tu nie pomoże. Co dzieje się wtedy ze słowami? Znaki powoli ulegają zniekształceniom. Znane wyrazy ulegają degradacji, czasem słyszymy tylko ich zewnętrzną powłokę, widzimy kształt, ale są pozbawione znaczeń – puste. Słowa kurczą się, stają się niedbałe, poszczególne litery odrywają się od nich… I wtedy następuje zwrot – powrót do pisma dziecięcego, ponieważ to co znane okazało się nie-znane, niepoznawalne. Niedokładne pismo lekarza na recepcie, drżące pismo starca – jakże podobne do dziecięcej bazgraniny – są świadectwem życia, zatoczenia się koła poznania.

TWÓRCY ZNAKÓW
Wystawa festiwalowa to prace trzynastu artystów, malarzy, rzeźbiarzy, scenografów, grafików. Ci ostatni tworzą znaki w sensie dosłownym – projektując kroje pisma, plakaty. Prace w czterech ścianach galerii wręcz uginały się od idei, a o metr-dwa naprzeciw nich te idee rosły w odbiorcach – publiczności. Obok grafik Bożenny Leszczyńskiej – prezes OW ZPAP, które przedstawiały pierwsze w historii rodzaje pisma, zawisły tradycyjne olejne obrazy Arnolda Ananicziusa, pełne ukrytych znaczeń i symboliki. Kurator Joanna Korecka zaproponowała konceptualne prace związane z typografią, poezją, plakatem. Kontrastowały one z białą ścianą monochromatycznych prac. Były wśród nich: obraz-mapa Stanisława Młodożeńca, który stworzył dzieło złożone z nazw ulic, placów, nazwisk, osób – „mapę życia”, a także oszczędne w formie grafiki Bożeny Korulskiej, która zobrazowała w abstrakcyjnych znakach zadania ze słynnej „Księgi Szkockiej” – brulionu, przechowywanego w kawiarni „Szkockiej” we Lwowie (miejscu spotkań inteligencji technicznej), w którym matematycy lwowscy zapisywali w latach 1935–1941 zagadnienia matematyczne wymagające rozwiązania. Rozdarcia wewnętrzne, zamknięte w cykl „W poszukiwaniu własnego słowa”, przedstawił na dużych kolorowych płótnach Roman Kirilenko. Mariusz Szymański w trzech monumentalnych obrazach – jak gdyby znakach współczesności – wychwycił na ulicy współczesnego miasta Chrystusa niosącego krzyż, albo dziewczynkę z zapałkami – krzyczące znaki naszych czasów.

TO NIE KONIEC
Pandemia sparaliżowała wszystkich, zamroziła wystawę, która jednak żyje w zaciszu galerii(!), mając nadzieję na odrodzenie i nową energię. Tak samo jak my wszyscy – czekamy, tęsknimy, siedzimy w necie, albo w książkach, tworzymy, sprzątamy swoje domy, ale i głowy; szukamy. I na pewno wyjdziemy z epidemii – z nowym spojrzeniem.
Joanna Korecka

To wydarzenie już minęło.
Sprawdź nadchodzące wydarzenia w dzielnicy online lub w kategoriach: spotkanie wykład wystawa inne
reklama

Inne wydarzenia / informacje / polecane miejsca w Warszawie

reklama
📧 Zapisz się na newsletter 📧